czwartek, 13 sierpnia 2015

U SĄSIADA

Dziś zapraszamy Was na wspólny spacer. Niedaleko - do Sąsiada, a potem, okrężną drogą, z powrotem. Musicie bowiem wiedzieć, że krótsze i dłuższe spacery, to jedna z naszych ulubionych rozrywek. Niestety poza nasze opłotki nie chodzimy całą rodziną. Boerboel'e zostają u siebie. Już wiemy, że na wsi lepiej by psy trzymały się "obejścia", wtedy uniknie się konfliktów i niekontrolowanego rozszerzania przez pieseczki "strefy wpływów".

Gotowi? No to ruszamy... 
Fot. Akcja migracja
Najpierw piaszczystą "groblą" własnej roboty kierujemy się w stronę mostu granicznego. Nie spodziewajcie się tylko czegoś w typie Mostu nad Sundem, czy mostu w El Paso...
Fot. Akcja migracja
Most(ek) nie wygląda imponująco, ale jesteśmy z niego dumni. Solidne betonowe płyty pochodzą podobno z poradzieckiego lotniska ;-)

Za mostem po prawej mijamy "Krainę Wolnych Kopytnych":
Fot. Akcja migracja
Nazwa chyba mówi wszystko. Kopytne żyją luzem, mieszkają w lesie i od człowieków oczekują jedynie siana zimą. No, jakiś suchy chlebek, czy marchewka też są mile widziane :-) 

Dalej rozciąga się posiadłość sąsiedzka. Prawdziwy dowód na to, że z ugoru i zrujnowanej wiejskiej chałupy można cierpliwością i tytaniczną pracą wyczarować TO: 
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

Trochę się nie chce wierzyć ale 25 lat temu w tym miejscu było kilka sosen, od lat ugorowane pole i rozpadający się dom z lat 20tych XX wieku z drzewem rosnącym w środku salonu. 
Fot. Akcja migracja

Dzisiaj to wiejski dom niczym z turystycznego folderu. Każdy kamyczek ma tu swoje miejsce, a wszystko tonie w kwiatach i zieleni.
Fot. Akcja migracja

Nawet staw tu jest, na którym czasami odbywają rekonwalescencje ratowane z różnych opresji łabędzie. 
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

Mając takie sąsiedztwo nawet nie próbowaliśmy iść w naszym domu i ogrodzie w rustykalne klimaty - pierwowzór pozostałby niedościgniony. Wystarczy nam, że brama do Sąsiada jest zawsze otwarta...
Fot. Akcja migracja
 psy są tu przyjazne,
Fot. Akcja migracja
a Sąsiad cierpliwy. I nawet na grilla czasem zaprosi, piwem poczęstuje, z warzywnego ogródka szabrować dla Nowej pozwoli. 

Tym razem nie nadużywamy jednak gościnności tylko ruszamy dalej. Następny punkt trasy: "droga pod dębami".
Fot. Akcja migracja
Ten widok zaprzyjaźniony artysta przelał na płótno. Obraz Miki zabrał do Gdańska - wisi w gabinecie naprzeciwko służbowego biurka. Ciekawe czemu? ;-) 

Za dębami dwa zakręty w prawo i...
Fot. Akcja migracja

jesteśmy u siebie, chociaż... tu wszędzie człowiek czuje się jak u siebie :-)

I jak? Podobało się? Piszecie się na kolejny spacer?

wtorek, 11 sierpnia 2015

W SYPIALNI

Wybór sypialni od wschodu był strzałem w dziesiątkę.
Po pierwsze, naprawdę nie trzeba budzika. Słońce zaglądające do okien samo budzi (rolet nie zasłaniamy, zasłon nie mamy, bo i kto by tu nas podglądał). Nawet jeśli jest to baaardzo wcześnie, to chce się wstawać.

Fot. Akcja migracja

Po drugie, latem jest to jedno z najchłodniejszych pomieszczeń w całym domu. Można odpocząć od upału.
Jeśli do tego dodamy najlepszą pościel, jaką do tej pory wypróbowaliśmy - pościel lnianą, to sen staje się bajką :)

Fot. Akcja migracja

sobota, 8 sierpnia 2015

UPAŁ

Aura tego lata jest bardzo kapryśna. Raz zimno, deszczowo, tak, że można by się zaszyć pod kocem, rozpalić w kozie i nie wychylać nosa. Raz upalnie, tak, że wszystko aż skwierczy. Wolimy tę drugą wersję :)
A jak przeżyć upał?
W cieniu drzew, z dużą ilością wody i dobrym humorem. Witajcie w sobotę!

Fot. Akcja migracja

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

TARAS - NIE TYLKO PRZYJEMNOŚCI

Słoneczko przygrzewa, lato wróciło z całą mocą, czas więc na... olejowanie tarasu.

Drewniany taras to niestety nie tylko przyjemności, ale także coroczne (najmniej) obowiązki związane z jego utrzymaniem w dobrej formie. Co prawda, spatynowana szarość desek absolutnie nam nie przeszkadza, to już jednak ich dobra kondycja leży nam bardzo na sercu. Nie ma więc rady trzeba konserwować.
Fot. Akcja migracja

Samo olejowanie nie stanowi wielkiego problemu. Warunkiem jest tylko sucha pogoda. Gorzej, że przedtem taras należy dokładnie oczyścić, co u nas sprowadza się do usuwania kilogramów piachu. I tu pojawia się kłopot. Wybraliśmy deski z głębokim ryflowaniem. Bardzo nam się podobają i świetnie zdają egzamin z codziennego użytkowania, poza czyszczeniem właśnie. Poutykany w rowkach piach trzeba mozolnie i dokładnie usuwać. Zaniedbania sprawią, że pokryty olejem piasek będzie jeszcze trudniejszy do usunięcia w następnym roku. Pomogłaby może wysokociśnieniowa myjka. Niestety nasz park maszynowy na razie takowej nie obejmuje. Pozostaje więc miotła, odkurzacz, szczoteczka... No nic, do wieczora jeszcze trochę czasu zostało.