Wieś, natura, człowiek w obliczu żywiołów... W mieście tego nie znajdziecie. Dziś na przykład mamy tzw. 10ty stopień zasilania. Od południa trochę u nas wieje, no i... wywiało przed chwilą prąd. W wiejskich warunkach oznacza to wielogodzinną, jeśli nie wielodniową awarię. Nasza wieś niewielka, my niemal na końcu, a jakże, napowietrznej linii, w sąsiednich wsiach też wieje... Trochę poczekamy na zasilanie. A my oczywiście nie mamy jeszcze generatora...
Fot. Akcja migracja |
Pozostają świeczki, piecyk typu koza i romantyczny wieczór we troje...
Fot. Akcja migracja |
Za jakiś czas padną akumulatorki i kontakt ze światem też się skończy. W mieście tego nie znajdziecie...
I tu się kompletnie nie zgodzę. Przeboje z prądem miałam najmniej raz w miesiącu mieszkając w Gdańsku, nasilało się to zimą. Trudność polegała na tym,z ę wszystko było na prąd kuchenka, ciepła woda i ogrzewanie, jak nie było prądu to niczego nie było. Tu na wsi takie rzeczy zdarzają się incydentalnie, ale jak po doświadczeniach Wielkiego Miasta, zamiast indukcji zdecydowałam się na kuchenkę gazową by sobie choć wodę zagotować na herbatę.
OdpowiedzUsuńMieszkając wcześniej pod Olsztynem też mocno nie odczułam problemów natury energetycznej wiec Gdańsk bardzo mnie zdziwił.
Masz rację, w sumie w mieście też z prądem może być krucho. W Sopocie też regularnie zabierali nam prąd (najczęściej w weekendy wieczorem), tyle że szybko go "oddawali", no i nie wszystko mieliśmy na prąd. Wczoraj okazaliśmy się też ludźmi małej wiary w firmę energetyczną - prąd był już po niecałej godzinie. Trochę nastraszyli nas miejscowi wypytując dzień wcześniej o agregat i malując wizję armagedonu spowodowanego orkanem, a sumie noc była spokojna. Z drugiej strony swego czasu przeżyliśmy tu dwa dni bez prądu, no ale wtedy faktycznie drzew położyło w okolicy mnóstwo.
UsuńZ doświadczenia wiem, że należy wtedy od razu dzwonić na pogotowie energetyczne z informacją, że nie ma prądu. Bo oni w centrali zanim sami się zorientują, że nie ma gdzieś prądu to ruski rok może minąć.
UsuńPani poprosi o imię nazwisko i adres a potem poinformuje, że jeżeli wina jest po waszej stronie to będziecie musieli zapłacić za przywrócenie prądu. Oczywiście to taka standardowa formułka.
Dzięki, dobrze wiedzieć. W mieście przecież zawsze "ktoś" zadzwonił, a tu trzeba liczyć na siebie :-)
Usuń