Dziś zapraszamy Was na wspólny spacer. Niedaleko - do Sąsiada, a potem, okrężną drogą, z powrotem. Musicie bowiem wiedzieć, że krótsze i dłuższe spacery, to jedna z naszych ulubionych rozrywek. Niestety poza nasze opłotki nie chodzimy całą rodziną. Boerboel'e zostają u siebie. Już wiemy, że na wsi lepiej by psy trzymały się "obejścia", wtedy uniknie się konfliktów i niekontrolowanego rozszerzania przez pieseczki "strefy wpływów".
Gotowi? No to ruszamy...
|
Fot. Akcja migracja |
Najpierw piaszczystą "groblą" własnej roboty kierujemy się w stronę mostu granicznego. Nie spodziewajcie się tylko czegoś w typie Mostu nad Sundem, czy mostu w El Paso...
|
Fot. Akcja migracja |
Most(ek) nie wygląda imponująco, ale jesteśmy z niego dumni. Solidne betonowe płyty pochodzą podobno z poradzieckiego lotniska ;-)
Za mostem po prawej mijamy "Krainę Wolnych Kopytnych":
|
Fot. Akcja migracja |
Nazwa chyba mówi wszystko. Kopytne żyją luzem, mieszkają w lesie i od człowieków oczekują jedynie siana zimą. No, jakiś suchy chlebek, czy marchewka też są mile widziane :-)
Dalej rozciąga się posiadłość sąsiedzka. Prawdziwy dowód na to, że z ugoru i zrujnowanej wiejskiej chałupy można cierpliwością i tytaniczną pracą wyczarować TO:
|
Fot. Akcja migracja |
|
Fot. Akcja migracja |
|
Fot. Akcja migracja |
|
Fot. Akcja migracja |
Trochę się nie chce wierzyć ale 25 lat temu w tym miejscu było kilka sosen, od lat ugorowane pole i rozpadający się dom z lat 20tych XX wieku z drzewem rosnącym w środku salonu.
|
Fot. Akcja migracja |
Dzisiaj to wiejski dom niczym z turystycznego folderu. Każdy kamyczek ma tu swoje miejsce, a wszystko tonie w kwiatach i zieleni.
|
Fot. Akcja migracja |
Nawet staw tu jest, na którym czasami odbywają rekonwalescencje ratowane z różnych opresji łabędzie.
|
Fot. Akcja migracja |
|
Fot. Akcja migracja |
Mając takie sąsiedztwo nawet nie próbowaliśmy iść w naszym domu i ogrodzie w rustykalne klimaty - pierwowzór pozostałby niedościgniony. Wystarczy nam, że brama do Sąsiada jest zawsze otwarta...
|
Fot. Akcja migracja |
psy są tu przyjazne,
|
Fot. Akcja migracja |
a Sąsiad cierpliwy. I nawet na grilla czasem zaprosi, piwem poczęstuje, z warzywnego ogródka szabrować dla Nowej pozwoli.
Tym razem nie nadużywamy jednak gościnności tylko ruszamy dalej. Następny punkt trasy: "droga pod dębami".
|
Fot. Akcja migracja |
Ten widok zaprzyjaźniony artysta przelał na płótno. Obraz Miki zabrał do Gdańska - wisi w gabinecie naprzeciwko służbowego biurka. Ciekawe czemu? ;-)
Za dębami dwa zakręty w prawo i...
|
Fot. Akcja migracja |
jesteśmy u siebie, chociaż... tu wszędzie człowiek czuje się jak u siebie :-)
I jak? Podobało się? Piszecie się na kolejny spacer?