Na dłuższy czas zniknęliśmy z blogosfery - wiosna jest zbyt absorbująca, a doba za krótka. Już jednak wracamy, dziś wpisem poświęconym, a jakże, wiośnie w naszym ogrodzie (nazwa trochę może na wyrost, ale niech będzie). Tym razem będzie to wiosna w "dzikim", naturalnym wydaniu.
Wczoraj udało nam się sfotografować prawdziwie dzikiego gościa w naszym ogrodzie:
Fot. Akcja migracja |
Niemal tuż pod nasze okna przykicał zając...
Fot. Akcja migracja |
Wcześniej odwiedził nas koziołek tylko, że tym razem nie zdążyliśmy z aparatem. Dzicz, dzicz, dzicz... :-)
W ogóle mieliśmy szczęście do czworonożnych gości, wpadł do nas także koci kierownik budowy. Pomruczał, obwąchał, chyba mu się podobało, następnym razem trzeba będzie pamiętać o śmietance.
Fot. Akcja migracja |
Ps.
A propos zająca: jeśli chcielibyście zaprosić do swojego domu jego kuzyna - króliczka, to zaglądnijcie tutaj.
Oj tam zaraz dzicy, sprawdzają jacy nowi lokatorzy są na ich terenie .
OdpowiedzUsuńOby tylko do drzewek i roślin ozdobnych się nie dobierali ...
Fajne tło , takie relaksujące
Pozdrawiam , życząc miłego, słonecznego tygodnia .Janiczek.
Rudy Kierownik budowy też uważa się za dzikiego łowcę.
OdpowiedzUsuńA złowione łupy - myszy i krety, (które-o ile są żywe, ratuję z poświęceniem i wypuszczam) przynosi niejakiemu Kiwusowi-psu.
Chyba uważa go za coś w rodzaju kota, tylko dosyć ofermowatego, którego trzeba dokarmić.
Może i wasze pieseczki potraktuje podobnie.....
A wtedy do "dzikich" dojdą krety i myszy. Są naprawdę szybkie!!
Oferuję swoje usługi w łapaniu i uwalnianiu.
Z kociej niewoli.
EG - sąsiadka