Czasami bywa tak, że jadąc na zakupy po jedną rzecz, wracamy z całkiem inną. Nie lubimy sklepów, nie mamy cierpliwości do szperania wśród marketowych regałów, dlatego jak coś już wpadnie nam w oko, niezależnie od planów - bierzemy!
Tak było i tym razem.
Jechaliśmy po zwykłe, spożywcze zakupy do typowego marketu z żywnością. W domu nie mamy mebli, a co dopiero myśleć o kwiatkach!
Na półce czaił się jednak jeden jedyny, ostatni Polyscias. Bierzemy? Bierzemy! Cena przystępna (to przecież dyskont spożywczy, a nie ogrodnictwo), ciekawy pokrój rośliny, kształt i kolor liści, no i lubimy rośliny wszelakie.
Tym oto sposobem mamy pierwszą zieloną ozdobę w naszym domu:
Fot. Akcja migracja |
To wymagająca roślina, o czym przekonaliśmy się dopiero w domu, przeszukując internet. Mamy jednak nadzieję, że poradzimy sobie z jej uprawą.
Fot. Akcja migracja |
Jeśli to pierwsza roślinka, to opakowanie jest najtrafniejszym jakie w życiu widziałam!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda życzę powodzenia we współżyciu:)
Ja niestety ostatnio nie mogę się zatrzymać w znoszeniu zielepuchów do domu:/
Teraz mam fazę nawet na kaktusy, których kiedyś nie lubiłam bardzooo;p
Dziękujemy :) To jeden z trzech koszy House Doctor - są świetne!
UsuńNa zewnątrz szaro i to chyba jeden z powodów znoszenia do domu zieloności! Z kwiatkami na razie stopujemy, ale przecież zaraz będzie choinka!! :)
Pozdrawiamy.