W tym roku zyskaliśmy nowego przyjaciela.
Z początku, wczesną wiosną, odwiedzał nas rzadko, był nieśmiały i chyłkiem przemykał pod oknami...
Fot. Akcja migracja |
Z czasem, poczuł się całkiem pewnie i to nie tylko w otaczających nas zagajnikach, ale także w naszym ogrodzie, spacerując w środku dnia 20-30 metrów od domu...
Fot. Akcja migracja |
Czasami znikał równie szybko, jak się pojawiał. Innym razem pomieszkiwał u nas kilka dni zaszywając się w bardziej ustronne miejsca na działce. Niech Was przy tym nie zmyli widoczny na zdjęciach płot. Ogrodzenie naszej działki jest wykonane wedle dość swoistej koncepcji - ma kilkaset metrów długości i starannie oddziela nas od miejsc dostępnych dla... ludzi. Tam zaś, gdzie rozciągają się pola, grzęzawiska i chaszcze wszelakie, tam pozostajemy odsłonięci. Nasz nowy przyjaciel ma drogę ku "dziczy" zawsze otwartą, z czego wedle upodobania korzysta.
Fot. Akcja migracja |
Jego obecność od razu nas ucieszyła. To między innymi dla takich spotkań tu jesteśmy. Jak tylko jednak zorientowaliśmy się, że odwiedza nas regularnie zaczęliśmy bać się o jego bezpieczeństwo. Nasz ogród ma bowiem niekwestionowanych właścicieli - znane Wam dwa boerboel'e. Obie suczki do ułomków nie należą, a obserwując ich zabawy - skrzyżowanie sumo (uderzenia klata w klatę) z zapasami w stylu wolnym (niemal wszystkie chwyty dozwolone) można mieć jak najgorsze przeczucia co do losów istot, które uznają one za niepożądane. Dlatego też próbowaliśmy naszego gościa płoszyć, wyganiać, a jego beztroskę tłumaczyliśmy faktem, że widocznie psy go jeszcze nie zauważyły. Okazało się jednak, że psy o odwiedzinach wiedzą od dawna (śmieszni ci ludzie z ich przypuszczeniami ;-), gościa lekceważą, ograniczając się do przepędzania go z najbliższego sąsiedztwa domu, a i on najwyraźniej z obecności psów dobrze sobie zdaje sprawę a i tak wraca. Uff, ulżyło nam.
Fot. Akcja migracja |
Ta Wasza wieś jest naprawdę magiczna ;-)
OdpowiedzUsuńCzasem też nam się tak wydaje :-) Ale może nasza wieś wcale nie jest magiczna tylko najprawdziwsza, trochę zagubiona wśród pól i lasów, gdzie natura ma wciąż jeszcze coś do powiedzenia? Tak, czy inaczej wciąż nas czaruje - jelonkiem na trawniku, pohukującą sową, przecinającymi niebo o zmierzchu nietoperzami, tchórzem śledzącym po zmroku nasze poczynania z granicznego dębu, uganiającymi się wiewiórkami... :-)
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznie na naszym blogu i pozdrawiamy gorąco!
Aha, no i ta nasza wieś jest bliżej niż by się mogło wydawać ;-)
UsuńHm, że tak powiem ;-) Miałam okazję ostatnio przejeżdżać przez Waszą wieś i nawet wypić herbatę w bardzo miłym towarzystwie ;-) Świat jest baaaaaaardzo mały!
OdpowiedzUsuń