środa, 6 listopada 2013

JAK BOERBOEL'E PORWAŁY SAMOCHÓD - HISTORIA PRAWDZIWA

Trasę pomiędzy Sopotem a naszą wsią przemierzamy wielokrotnie każdego miesiąca. Tak było i tym razem. Pośpiesznie opuszczając Trójmiasto w piątkowe popołudnie, pędziliśmy znanym szlakiem za zachód. Z przodu my, z tyłu wygodnie rozłożone na kanapie psy. Towarzyszyła nam mżawka, szaro-ołowiane niebo i lekka mgła. Mniej więcej w połowie trasy czekał nas nieplanowany postój - z przeciwka podążał bowiem nasz wykonawca. My jechaliśmy na weekend na budowę, on na weekend z budowy do domu. W umówionym miejscu na skraju małej wsi położonej przy trasie oczekiwał nas zatem biały bus. Zjechaliśmy na pobocze. Silnik włączony, ogrzewanie działa - to tylko krótki postój. Wysiadamy. Rozmowa konkretna, wymiana informacji, rachunków, wzajemnych oczekiwań. Oba psy niepostrzeżenie już na przednich fotelach.
Fot. Akcja migracja


Zimno. Nie przedłużamy konwersacji. Biały bus rusza w stronę Gdańska, a my szarpiemy za klamkę... Zamknięte...ale kto... Umysł przeszywa myśl szybka i złowieszcza jak błyskawica - psy! Tylne drzwi, bagażnik, okna... nerwowe ruchy....wszystko szczelnie zamknięte.
Fot. Akcja migracja

Tymczasem Boerboel'e spokojnie siedzą na przednich fotelach i nas obserwują. Uszy postawione, wzrok przenikliwy... Sytuacja jawi się jakoś nierealnie i absurdalnie zarazem. Stoimy niemal w szczerym polu, dobre kilkadziesiąt kilometrów od domu, przy własnym samochodzie, silnik działa, światła zapalone, za kierownicą siedzi pies, obok drugi, a my zaczynamy je prosić, by wpuściły nas do środka! Tylko patrzeć jak założą ciemne okulary, kapelusze i krawaty, odpalą muzyczkę i niczym Blues Brothers rusza z piskiem opon w trasę - bez nas! Absurd...
Fot. Akcja migracja

Szansa jedna na tysiąc, że tak, jak zamknęły samochód, tak go otworzą. Zaczynamy zatem wykonywać istny taniec przed przednią szybą: "pieseczki pochodźcie trochę po desce rozdzielczej", "tak, tak, śmiało łapka na ten guziczek, no, no...", stukamy w szybę, pukamy, machamy. Jeśli ktoś nas wtedy widział, to miał darmowy kabaret. O dziwo psia łapa spoczęła na przycisku centralnego zamka...chwila napięcia i... nic! Może nasz Boerboel tym razem nie przeniósł ciężaru ciała na łapę, a może po prostu chciał się upewnić, że drzwi są zamknięte? Tak czy inaczej pozostaliśmy na zewnątrz a one wewnątrz. Co dalej? Dalej pozostawała już tylko brutalna siła, nie będziemy przecież godzinami koczować przy samochodzie w oczekiwaniu na pomoc, serwis, specjalistę od otwierania zamów bez klucza. Ofiarą padła szyba... Pierwszy raz w życiu wybiliśmy szybę w samochodzie i to własnym. Na psach nie zrobiło to większego wrażenia.
Akcja migracja
 Czeka nas jeszcze sporo nauki i cierpliwości!

11 komentarzy:

  1. Mój zapobiegawczy mąż na taką ewentualność wykupił do ubezpieczenia dodatkową opcję na takie ewentualności jak zatrzaśnięcie kluczyka i potrzeba zniszczeń by się dostać do samochodu. Choć my na szczęście taki guziczek mamy na drzwiach od strony kierowcy więc rudym było by trudniej zrobić coś takiego.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Karola

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry pomysł z dodatkowym ubezpieczeniem! Musimy przejrzeć, jakie inne sytuacje przewiduje ubezpieczyciel.
    Guzik w naszym samochodzie jest w wyjątkowo złym miejscu. Takich "akcji" fabryka chyba nie przewidziała ;)

    Pozdrawiamy bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak bardzo sobie chwalimy PZU jako ubezpieczyciela za parę dodatkowych groszy, gdziekolwiek w Polsce padnie nam auto to odholują tam gdzie chcemy a nam podstawią zastępczaka na siedem dni do dalszej drogi. Jak zbraknie paliwa też dowiozą :P
      A dom mamy ubezpieczony za dodatkowe 20 zł nawet od katastrof lotniczych :P Całkiem sporo samolotów przelatuje nam nad dachem

      Usuń
  3. Hej hej!
    Ale mieliście przygodę. Dobrze, że psiaki same nie ruszyły.
    Trzymajcie się ciepło!
    Tomek
    PS. hehe, byłem 6666 odwiedzającym Waszą stronę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie, emocje były. Dobrze, że łapki za krótkie by sięgnąć do pedałów (jeszcze za krótkie :)
      Pozdrowionka!
      Ps.
      6666... no wiesz, już kiedyś o tym rozmawialiśmy - Ave sa..an i tego typu klimaty... hihi

      Usuń
  4. Proponuję na przyszłość zapinać im pasy na tylnym siedzeniu .
    Sytuacja komiczna , lecz nie dla Was w danym momencie , obyście więcej takich nie mieli ...
    Pozdrawiam J.S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno są takie specjalne pasy dla psów na tyle siedzenie!
      Ciekawe, jakie są rozmiary, bo psiaki rosną jak na drożdżach, są coraz sprytniejsze i pewnie szybko takie pasy rozpracują:)

      Pozdrawiamy bardzo ciepło!

      Usuń
    2. z rośnięciem nie ma problemu bo jest to forma paska z jednej strony jest końcówka do klika pasa z drugiej karabińczyk który mocuje się do szelek psa.

      Usuń
    3. Musimy się rozejrzeć, choć prawdę mówiąc nasze psy uwielbiają się rozkładać na tylnej kanapie, bez pasów...Samochód traktują jak swoją budę :)

      Usuń
  5. Niemożliwe rzeczy się dzieją !
    Wiedziałam, że kradną samochody
    /nasi w Niemczech i u siebie/, ale żeby psy...
    Czyli świat schodzi na psy.
    Może to i dobrze? Będzie lepiej /może/.
    Pozdrawiam. Milena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak. Gdyby świat miał choć w części zależeć od psów, może byłoby lepiej? ;)
      Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń