poniedziałek, 30 września 2013

KIWUS I BOERBOEL'E

Fot. Akcja migracja
"- To co, bierzemy Małego Kiwusa do naszej paczki?"

Fot. Akcja migracja
" - Ale pamiętaj, musisz urosnąć przynajmniej taki!"

Fot. Akcja migracja
Chwilę później...
"- Patrz mi na język i suń się z łóżeczka! Boerboel'e obiecały przyjąć mnie do paczki i ja tu teraz rządzę!"


Drogim Czytelnikom życzymy mnóstwa uśmiechu!

piątek, 27 września 2013

czwartek, 26 września 2013

AMICUS FIDELIS PROTECTIO FORTIS:

qui autem invenit illum, invenit thesaurum (Wierny przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł).

Fragment powyższego cytatu z 6 rozdziału Księgi Mądrości Syracha zdobi taki oto domowy mebelek:
Fot. magis design; collage: Akcja migracja

Na jego zakup do naszego domu jednak się nie zdecydujemy. Kolor (choć są też białe) chyba nie komponowałby się z naszymi wnętrzami, a i rozmiar pasuje raczej do osobników pokroju niejakiego Kiwusa, który niedawno zamieszkał w naszym sąsiedztwie.
Fot. Akcja migracja
Niemniej jednak gorąco wierzymy, że właśnie udało nam się zdobyć dwójkę wiernych przyjaciół i (może jeszcze nie teraz) potężnych obrońców. Będziemy więc Was, co jakiś czas zanudzać "psimi opowieściami", tym bardziej, że jesteśmy pod wielkim wrażeniem naszych psiaków (np. są u nas dopiero trzy dni, same mają dopiero dziewięć tygodni, a już reagują na swoje imiona i siadają na komendę - no dobra, może nie za każdym razem, ale jednak). Obiecujemy jednak nie być monotematyczni. 
Ponieważ jednak na razie poznaliście naszych psich podopiecznych jedynie ze strony, hmm..., ogonów, to dziś czas najwyższy na oficjalną prezentację i spojrzenie oko w oko:
Fot. Akcja migracja

A na koniec jeszcze jeden cytat z "Mądrości Syracha":

"Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość".

- no i jak tu się z Syrachem nie zgodzić :-)


poniedziałek, 16 września 2013

W OCZEKIWANIU...

Niebawem kolejne zmiany w naszym życiu. Akcja migracja wchodzi w następną fazę...
Fot. Akcja migracja

Nie wszyscy jednak podzielają nasz entuzjazm i radosne wyczekiwanie nadchodzących wydarzeń. Co więcej, niektórzy wyrażają głośno i zdecydowanie dezaprobatę dla naszych poczynań...
Fot. Akcja migracja
No cóż, wszystkim nie dogodzisz :-)

piątek, 13 września 2013

CZARNA ŚCIANA?!

Dziś wnętrzarskich refleksji ciąg dalszy.

Chyba już przyznaliśmy się Wam, że w projektowaniu wnętrz pomagali nam Przyjaciele z DOBRYCH PROJEKTÓW. Ich wiedza i pomysły okazały się wprost nieocenione. Zrobili naprawdę kawał świetnej roboty i to pomimo, że przeszkadzaliśmy im z całych sił. Okazaliśmy się bowiem "trudnym przypadkiem". Wystarczy powiedzieć, że z początku projektowaliśmy wnętrza w stylu kolonialno-podróżniczym, a skończyliśmy na... na razie niech pozostanie to tajemnicą, tym bardziej, że wszystko nie zostało jeszcze przesądzone. Nie spodziewajcie się jednak oczywistych rozwiązań. Nie, nasz dom to nie będzie rustykalna chata, rancho, leśny chalet, wiejskie château. Przy projektowaniu (choć nie tylko, ale o tym innym razem) okazało się bowiem, że trochę z mieszczucha w nas jednak pozostało. Zgodnie z założeniami Akcji Migracji nie zamierzamy z tym walczyć. 

Przekonaliśmy się także, że projektowanie pod okiem osób, które potrafią nazwać i urzeczywistnić twoje potrzeby, o ile poświęcić temu odpowiednio dużo czasu i zaangażowania, ma walory niemal terapeutyczne - można się czegoś o sobie dowiedzieć. Jak się bowiem głębiej nad naszymi wyborami zastanowić, to okaże się, że przy pracach nad koncepcją wnętrz do głosu doszło nasze umiłowanie harmonii i prostoty, natury i towarzyszących jej żywiołów, czystości formy i zaklętej w przedmiotach energii, która wcale nie musi dyktować łagodnych, klasycznych rozwiązań. Tylko gdzieniegdzie pozostało echo dawnych podróży, przeszłych fascynacji. Któż by pomyślał...

Tak uświadomieni postanowiliśmy dopracować każdy szczegół domu (połowa naszego duetu cierpi bowiem na "emocjonalny perfekcjonizm", czyli szczególarz po prostu :-), a część nieobjętych projektem pomieszczeń planujemy zaaranżować zupełnie samodzielnie. Towarzyszą temu przeróżne przemyślenia i pomysły. Dziś będzie o ścianach, a ścisłej ich kolorze.

A gdyby tak sięgnąć po ciemną, prawie czarną ścianę? Do niedawna wydawało się to nam nie do pomyślenia. A jednak...Okazuje się, że w sieci roi się od takich wnętrz.
Dowody? Oto na przykład dwie kuchnie z najnowszego katalogu IKEA
Źródło: http://www.ikea.com/pl


Źródło: http://www.ikea.com/pl
Ciemna ściana wcale nie razi, nie przytłacza, prawda? Zapewne to po części zasługa światła, którego w tych wnętrzach nie brakuje, a my przecież w kuchni mamy dwa spore okna... Ścianie towarzyszą jeszcze ciemniejsze dodatki, krzesła. Co ciekawe, w pierwszej z aranżacji wykorzystano farbę tablicową - tylko kto by u nas coś tam malował?

Przykład kolejny - salon:
Źródło: Techne Architects
Kontrast, głębia, nieco surowości... Znów na ciemnym tle miejscami głęboko czarne meble, biel, szarości... Nam się podoba.

No i wreszcie gabinet (chyba):
Źródło: Techne Architects
Ciemne tło (choć nie głęboko czarne) podkreśla urodę mebla, rysunek słoi drewna, sprawia, że zdjęcia w czarnych (wyraźnie ciemniejszych - czyżby prawidłowość: ciemna ściana a na jej tle czarno-białe dodatki?) ramach skupiają uwagę, ale tuż obok jasno... znów kontrast, choć jednocześnie płynne przejście, jak światło i mrok, noc i dzień... Coś w tym jest.

I jeszcze na koniec łazienka...

Tu musimy jednak odwołać się do Waszej wyobraźni, bo łazienka wraz z czarną ścianą jest jeszcze... w kartonach.
Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja

 Udanego piątku!

czwartek, 12 września 2013

ŻURAWIE

Nie jesteśmy pewni, czy to znak nieodwołalnego końca lata, ale fakt jest faktem: żurawie odlatują, kierując się na południowy zachód (podobno "nasze" nadbałtyckie żurawie zimują w Portugalii i Hiszpanii).
Fot. Akcja migracja

Dostrzeżony przez nas przelot był bardzo widowiskowy i towarzyszył mu - jak to u żurawi bywa - głośny klangor przypominający nieco klakson samochodowy.
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

Żurawie mają swe siedlisko w okolicznych podmokłych lasach i zaroślach. Czasem można zobaczyć, jak żerują parami na łąkach.
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

Obserwując ich odlot, można popaść w melancholijny nastrój...
Fot. Akcja migracja

Mamy jednak nadzieję, że lato jeszcze nie da za wygraną.
Fot. Akcja migracja
Pogodnego dnia!

środa, 11 września 2013

KRZESEŁKA OGRODOWE - AKCJA RENOWACJA

Jakiś czas temu pokazywaliśmy Wam urokliwy zestaw ogrodowych mebelków, zapowiadając, że kiedyś podejmiemy próbę ich renowacji. Choć łuszcząca się farba i spatynowane metalowe elementy miały swój czar, to jednak skutecznie zniechęcały do korzystania z mebli. Szkoda było też patrzeć, jak coraz bardziej niszczeją.

Skala przedsięwzięcia jednak nas zaskoczyła (nasze kolejne zaskoczenie na wsi przestaje już zaskakiwać :-)
Fot. Akcja migracja

Czekało nas zdzieranie kilku warstw farby, malowanie, wymiana elementów drewnianych...a wcześniej kompletowanie sprzętu i materiałów.
Fot. Akcja migracja

Prace posuwają się powoli...
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

Dosłownie rozrywani przez dziesiątki zajęć wokół domu, budowy, ogrodu zdołaliśmy przygotować jak dotąd zaledwie jedno krzesełko i ławkę (a i te są jeszcze w częściach). Nie poddajemy się jednak, wierząc, że skoro krzesełka wytrzymały 60 lat, to wytrzymają jeszcze trochę.
Fot. Akcja migracja


poniedziałek, 9 września 2013

NA PYTANIE "DLACZEGO?" ODPOWIADAMY...

...przede wszystkim odpowiadamy często. Jest to niemal standardowe pytanie, gdy podajemy dane do faktury i miejsce dostawy, gdy zamawiamy ekipę, tłumaczymy w sklepie, gdzie ma trafić towar, a gdzie rachunek.
"To Państwo z Sopotu? I co, TU chcecie mieszkać?!" - dziwi się miejscowy dostawca/producent/majster.
"To gdzie Państwo budujecie ten dom? I co, TAM będziecie mieszkać?!" - dziwi się trójmiejski dostawca/hurtownik/majster.
Dziwią się prawie wszyscy, chyba nawet rodzina. Przywykliśmy. Niemal tak samo, jak przywykliśmy do reakcji kuriera/fachowca/kierowcy, którzy po raz pierwszy podjeżdżają pod nasz dom - "Jak tu cicho... Jak zielono... A ta działka to dokąd? Uuuu... A grzyby są? A sarny? A sąsiedzi?"
Im więcej ekip i dostawców, tym więcej pytań, a że ostatnio ekip jest sporo, to jesteśmy w nastroju na odpowiedzi, więc i Wam, Drodzy Czytelnicy odsłonimy nieco z naszych motywacji. Będzie to tym łatwiejsze, że letnie miesiące spędziliśmy na wsi, a do Trójmiasta wpadaliśmy okazjonalnie i na krótko, co sprawiło, że powody naszej decyzji (przynajmniej część z nich) stały się dla nas aż nadto dostrzegalne.

A zatem na pytanie "dlaczego?" pokazujemy i wyjaśniamy:
Fot. Akcja migracja

VS.

Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja

 VS.

Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja

VS.

Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

VS.

Fot. Akcja migracja
Argumenty można mnożyć, więc obiecujemy powrócić jeszcze do tematu. A tymczasem...

Fot. Akcja migracja
Pięknego wtorku gdziekolwiek jesteście!

czwartek, 5 września 2013

SIANOKOSY

Sezon wzmożonej pielęgnacji trawnika powoli dobiega końca. To dobry moment, by opisać nasze tegoroczne zmagania z trawnikową materią.

Trawnik - a przynajmniej jego zapowiedź - postanowiliśmy urządzić jak tylko zakończyły się "masowe ruchy ziemi" na naszej działce, o których już Wam wspominaliśmy. Wynikało to głównie z przyczyn praktycznych - wzruszoną ziemię trzeba było jak najszybciej czymś związać, inaczej szybko utonęlibyśmy w błocie. Zanim więc wbito pierwszą łopatę, kopiąc fundamenty, wkoło zieleniła się już trawa.
Fot. Akcja migracja

Wysiana w jeden dzień, nie wałowana, z każdym tygodniem coraz bardziej zachwaszczona, ale jednak trawa. Odtąd zaczęła się nasza przygoda z kosiarką.
Fot. Akcja migracja
Szybko bowiem okazało się, że trawa ma to do siebie, że rośnie (a to niespodzianka, któż mógł to przewidzieć?). Jeśli ten wzrost dostatecznie szybko nie napotka na odpór, to trawa przeistacza się w żywioł trudny do okiełznania, a standardowe środki okazują się niewystarczające. 
W tym roku wystarczyło, że odpuściliśmy zeszły sezon (a ściślej, nie zdążyliśmy wszędzie z kosiarką dojść - kolejne zaskoczenie, któż mógł pomyśleć, że 50 arów trawnika to jednak dużo?) i zbyt późno przystąpiliśmy do wiosennej ofensywy,
Fot. Akcja migracja

by nasza pożyczona kosiarka (a nie należy do ułomków - pochodząc z czasów, gdy stal była tańsza niż plastik ma iście pancerną budowę) grzęzła bezradna. Nie poddaliśmy się i...
Fot. Akcja migracja
 
lepiej wyposażeni przystąpiliśmy do kontrataku. Front został przełamany, a my poczęliśmy mozolnie odbierać przeciwnikowi pole
Fot. Akcja migracja

To już były istne sianokosy,
Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja

walka na pełną skalę z użyciem wszelkiego możliwego sprzętu...
Fot. Akcja migracja


Mieliśmy przy tym pełną świadomość, ze sukces jest jedynie chwilowy.
Fot. Akcja migracja

A przecież została jeszcze łąka... Na szczęście z odsieczą przybył sąsiad wyposażony w kosiarkę w rozmiarze XXXL
Fot. Akcja migracja
Nikomu o tym nie mówcie, ale na łąkowym froncie postanowiliśmy zastosować także TAJNĄ BROŃ:
Fot. Akcja migracja
TRAWO, DRŻYJ! :-)