Wiecie już, że mamy słabość do świstaków. Niestety nasza okolica raczej by im się nie spodobała. Pagórków niewiele (o górach nawet nie warto wspominać), płasko, miejscami podmokłe łąki...
Nie licząc, że ściągniemy tu świstaki, postanowiliśmy jednak coś w tym krajobrazie namieszać, zwłaszcza, że cześć naszej działki to, jak ją nazywamy, "niska łąka" i nie zaszkodziłoby ją trochę "podnieść".
Fot. Akcja migracja |
Zwłaszcza zależało nam by na wysokości przyszłego domu od najbardziej słonecznej strony, mieć równą, suchą powierzchnię do zagospodarowania (a tam akurat wypada "niska łąka"). Przy okazji postanowiliśmy też wyrównać cześć działki.
Zaczęliśmy od usunięcia czarnoziemu z tej części działki, na którą chcieliśmy nawieść ziemi (i tej przeznaczonej pod dom). Jeśli planujecie ogródek, to ziemia uprawna jest niemal na wagę złota i zdecydowanie trzeba ją oszczędzać. Byle jaką ziemię, jak za moment zobaczycie, można zorganizować i to nawet w dużych ilościach. Z żyzną ziemią uprawną jest zdecydowanie gorzej.
Fot. Akcja migracja |
Następnie na działce przybyło "nieco" ziemi:
Fot. Akcja migracja |
Wyglądało to księżycowo (każda "kupka" to jedna wywrotka). Z nawiezionej ziemi udało się przy okazji odzyskać trochę kamienia polnego (może się przyda; na razie jego składowisko przydaje się jaszczurkom :-) - zadanie w sam raz dla mieszczucha, który chce się oswoić z łopatą i brodzeniem przynajmniej po kostki w błocie.
Potem wszystko trzeba było wyrównać i przykryć na powrót "porządną" ziemią. To już nie była ręczna robota.
Fot. Akcja migracja |
Przyszedł też czas na łąkę:
Fot. Akcja migracja |
Na ten "odcinek" zadysponowaliśmy jeszcze cięższy sprzęt:
Fot. Akcja migracja |
Wszystko zgodnie z projektem zagospodarowania działki i pozwoleniem, a co najważniejsze z naszym pomysłem (choć efekt nie do końca umieliśmy sobie wyobrazić).
Fot. Akcja migracja |
Wyszło chyba nieźle:
Fot. Akcja migracja |
Efekty uboczne? Na części działki wierzchnia warstwa ziemi dłużej utrzymuje wilgoć (warstwa niżej jest słabo przepuszczalna), co w upalne i suche lato pozwoli zaoszczędzić na podlewaniu przyszłego ogrodu. Niestety są i minusy: po roztopach i długich jesiennych deszczach w najniższych i zacienionych miejscach potrafią tworzyć się kałuże. Przynajmniej dopóki ziemi nie przerosną korzenie roślin, może być tam potrzebny drenaż (różnica poziomów między działką a łąką sprawia jednak, że nie będzie z jego rozłożeniem problemu).
Uf ! Akcja ruszyła. Trzymacie mnie w napięciu.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać nowego postu, codziennie sprawdzam.
Podziwiam rozmach i efekty dotychczasowe.
Pozdrawiam Milena
Jesteśmy, jesteśmy :) I mamy trochę tematów w zanadrzu, tylko, ze ostatnio trzeba było oddać haracz wielkiemu miastu, a niestety jest on płatny w tym czego tak często brakuje - w "czasie".
UsuńPozdrowienia i dziękujemy za tak częste odwiedziny!
No, jestem pod wrażeniem. Wyszło świetnie. Krajobraz zachwycający, do pozazdroszczenia. Kamienie zdecydowanie zbierać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
Basia S.
Dziękujemy bardzo za tak przychylną opinię. Sami nie byliśmy pewni, co z tego wszystkiego wyjdzie.
UsuńKamienie zbieraliśmy cierpliwie i z zaangażowaniem - małe, większe, duże (aż się taczka powyginała), przy największych pomogła nam widoczna na zdjęciach ładowarka. Z części powstał już zarys skalnego ogrodu (kiedyś na pewno będzie okazja by go pokazać), reszta, rzucona na dużą pryzmę, okazała się świetną kryjówką dla jaszczurek.
Pozdrawiamy gorąco!