niedziela, 12 października 2014

NOWA LAMPKA - OŚWIETLENIE GARAŻOWE

Być może zorientowaliście się już z lektury naszego bloga, że na punkcie lamp mamy lekkiego bzika. Daje on o sobie znać tym mocniej, im krótszy dzień i dłuższa szarówka.

Nasza oświetleniowa pasja sięgnęła nawet, zazwyczaj tak niedocenianego w domu pomieszczenia, jak garaż. Z tym garażem, to w ogóle wyszło u nas dość oryginalnie. Raz, było to pierwsze wykończone w domu pomieszczenie. W domu wirował cementowy pył i straszyły gołe ściany, a w garażu - "szczelne rurki, kafelki, duperelki, kraniki", dywaników tylko brakowało ;-) Dwa, garaż oczywiście nie jest wykorzystywany zgodnie z głównym przeznaczeniem, tylko został opanowany przez nasze psy i pełni przede wszystkim rolę budy. Dla samochodu, to i tak ulga, dopóki garaż nie był gotowy, to on bowiem był psim schronieniem. Trzy, jak dotąd jest to jedyne pomieszczenie, gdzie mamy zlew. W ogóle w garażu mamy chyba na razie więcej mebli niż w całym domu - są regały, metalowe, zamykane szafy, blat i komplet szafek podblatowych... Nie możecie się więc dziwić, że i kwestii wyboru lamp do garażu poświęciliśmy należytą uwagę, starając się przy tym zachować odpowiedni klimat.

Za oświetlenie ogólne posłużyły dwie "kanałówki":
Fot. Akcja migracja

Nie są może tak dopracowane, jak ich "designerskie" odpowiedniki,
Fot. Akcja migracja

ale swoją rolę pełnią bardzo dobrze.
Fot. Akcja migracja

Teraz przyszedł czas na oświetlenie nad "roboczym" (i na razie jedynym) zlewem. Tu też jest i to nawet bardzo garażowo-samochodowo:
Fot. Akcja migracja

Do wybranej przez nas lampy brakuje tylko... reszty motocykla :-)
Fot. Akcja migracja

Pomimo tego braku, z oszczędną, ledową żarówką spisuje się ona jak należy, także dzięki płynnej regulacji i szklanemu, szczelnemu kloszowi.
Fot. Akcja migracja
 Pytanie tylko, czy psy to wszystko doceniają?

sobota, 11 października 2014

JESIENNIE...

Cóż tu komentować - jesień. Dobrze, że, jak dotąd, w ciepłym wydaniu :-)
Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja

Fot. Akcja migracja

Miłej niedzieli!

czwartek, 2 października 2014

GRZYBOBRANIE

Jeszcze jako mieszczuchy lubiliśmy grzybobranie. Fajnie jest pochodzić po lesie a przy okazji zebrać trochę grzybów, które po przerobieniu (to lubimy już mniej) stanowią w każdej postaci łakomy kąsek. W mieście grzybobranie stanowiło jednak wyprawę. Mimo, że udało nam się mieszkać naprawdę blisko dużego lasu i tak na grzyby trzeba było "iść", a nawet "jechać", jeśli naszła ochota na bardziej obfity zbiór. Na naszej wsi sytuacja wygląda trochę inaczej...

To zdjęcie zrobiliśmy z naszego tarasu. Do miejsca zaznaczonego strzałką jest może ze 20 kroków...
Fot. Akcja migracja

Ten dystans wystarczył, by w cieniu świerka i dzikiej jabłoni znaleźć... borowika.
Fot. Akcja migracja
Fot. Akcja migracja

W sumie wcale nie było to aż tak blisko. Kolejny grzybek rósł, jakieś 5 metrów od domu:
Fot. Akcja migracja

Okazuje się, że na naszej działce aż roi się od borowików, koźlarzy, maślaków, podgrzybków... W zasadzie szukając grzybów nie trzeba wychodzić poza ogrodzenie, a zamiast koszyka można spokojnie wziąć - taczkę ;-) Grzyby rosną w najmniej oczekiwanych miejscach...
Fot. Akcja migracja

Na grzybybobranie wcale nie trzeba się więc "wybierać", wstawać rano, ścigać z innymi grzybiarzami. Wystarczy popołudniowy spacer...
Fot. Akcja migracja

Jeszcze więcej mamy muchomorów:
Fot. Akcja migracja

W tym wszystkim jest jednak jeden minus - grzybobranie straciło cały swój romantyzm, to już nie poszukiwania ukrytych darów natury, ale coś na kształt żniw. Miejscowi wzruszą oczywiście ramionami - mieszczuchowi nie dogodzisz :-) 

środa, 1 października 2014

NAJLEPSZE POMIDORY

Mamy szczęście, że po sąsiedzku hodowane są pomidory - bez nawozów, naturalne, dojrzewające na słońcu. To są zupełnie inne pomidory niż te ze sklepu. Kto raz ich spróbował, nie będzie chciał innych! Słodkie...pachnące...wyjątkowe...
I, co bardzo miłe, mamy do nich nieograniczony dostęp!!
Szkoda, że już się kończą! Trzeba będzie na nie czekać do następnego lata, ech...

Fot. Akcja migracja