wtorek, 2 lipca 2013

DOSTAWA Z PRZYGODAMI

Zamieszkiwanie w miejscu, gdzie przysłowiowy diabeł mówi "dobranoc" ma wiele zalet. Nie jest łatwo nas odnaleźć, ruch niewielki, w zasadzie nie ma ryzyka nagłych gości (poza "swoimi", którzy wiedzą jak dojechać, ale ci są zawsze mile widziani, reszta musi dzwonić po szczegółowe wskazówki). Nie ma nas w pamięci samochodowych nawigacji (no chyba, że ktoś ma łącze z NASA lub nawiguje wedle dokładnych satelitarnych zdjęć, bo np. taki google street to nie ma szans tu dotrzeć). Pełen spokój...

Są jednak i mankamenty. O części z nich już Wam opowiadaliśmy. Dziś dały znać o sobie kolejne.

Otóż wyobraźcie sobie, że zapragnęliśmy kupić nieco styropianu. Z dostawą, a jakże! Pod sam dom! No i styropian przyjechał...
Fot. Akcja migracja

A w zasadzie próbował przyjechać...
Fot. Akcja migracja

Nasza sieć komunikacyjna okazała się jednak wyjątkowo niegościnna. Kto nie wie, gdzie zakręcić, gdzie nie wjeżdżać, gdzie jest grząsko lub po prostu jest za duży, może tu utkwić na dobre.
Fot. Akcja migracja

Tym razem nie obeszło się bez odkopywania ciężarówki i pomocy ciągnika.
Fot. Akcja migracja

A styropian? Styropian wylądował 200 m od domu.
Fot. Akcja migracja

Przy okazji straciliśmy jedno przęsło płotu...
Fot. Akcja migracja
No cóż - coś za coś :)

1 komentarz:

  1. No cóż jak się mieszka w lesie...
    za przyjemności i uroki trzeba płacić.
    Ale urokliwość to podstawa tego miejsca.
    Pozdrawiam życząc smacznego przy spożywaniu dżemu.
    Milena

    OdpowiedzUsuń