Jedną z niewątpliwych atrakcji życia na wsi jest obcowanie z przyrodą - także tą prawdziwie dziką. Dla nas jest to atrakcja szczególna. Jeszcze jako mieszczuchy rozczulaliśmy się nad każdym zauważonym ptaszkiem, jeżykiem, czy wiewiórką i to pomimo tego, że nie była to w naszym przypadku aż taka rzadkość (z dzikami odwiedzającymi osiedle położone tuż przy dużym lesie włącznie). Wyobraźcie więc sobie naszą radość, gdy na łące przed domem poluje jastrząb (wcześniej przelatując tak blisko nad głową, że można liczyć pióra w ogonie), biegnąc do naszego sadu dosłownie wpadamy na dwa jelonki, które równie zaskoczone co my, mijają nas w pędzie dosłownie o dwa metry, a zdenerwowana wiewiórka (wiewiór chyba :) popiskuje na nas z klonu w ogrodzie zanim zawinąwszy rudy ogonek zniknie w gęstwinie świerków. I to wszystko jednego dnia - w ostatnią sobotę i to bez wychylania nosa poza własną działkę. Raj...
Może to był szczególny dzień, ale sarny spotykamy niemal na każdym spacerze, w ostatni weekend widzieliśmy kilkakrotnie zające, bocian to normalka, podobnie jak krzyki żurawi, a gdy ostatnio wieczorem podjeżdżaliśmy pod dom, wymieniliśmy długie spojrzenie z pięknym lisem, który podobnie jak my zaciekawiony przystanął na moment może ze cztery metry od samochodu. Na naszej działce widywaliśmy już także kuny, zimorodki, tchórza, ślady borsuka, na kanale melioracyjnym lądują dzikie kaczki, w nocy można czasami usłyszeć sowy, latem krążą nietoperze...
Piszemy o tym tak dużo (zamiast pokazywać), bo w tych wszystkich momentach brakuje nam tylko jednego - aparatu. To co udaje nam się uwiecznić na zdjęciach jest na razie w większości dalekie (bardzo nawet) od doskonałości. Albo aparatu nie ma (wieś naprawdę potrafi zaskoczyć), jak już jest to brak refleksu, zadrży ręka, nie ten obiektyw... Trudności można by mnożyć, choć jak wiadomo "złej baletnicy to i rąbek u spódnicy...". Obiecujemy jednak się poprawić. Mamy ku temu już nawet specjalne plany łącznie z wykorzystaniem infrastruktury, w której posiadanie udało nam się wejść. O szczegółach i efektach damy znać. Na razie musi wystarczyć tyle:
Fot. Akcja migracja |
Fot. Akcja migracja |
Fot. Akcja migracja |
Dobrze, że chociaż jaszczurka nie jest tak szybka jak sarny i jastrzębie...
Fot. Akcja migracja |
O takich zbliżeniach dzikich zwierząt, jak to poniżej, możemy jednak na razie tylko pomarzyć.
Fot. Tomek G. |
Ps. Dla ciekawych wyjaśniamy: na ostatnim zdjęciu jest Alf - Pan Lama z sąsiedniego gospodarstwa (kolejny zwierzak z kolekcji).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz