wtorek, 26 marca 2013

O POSZUKIWANIACH SWOJEJ ARKADII

Dziś temat nieco poważniejszy. Właściwe to od tego powinniśmy zacząć. Warunkiem migracyjnej akcji jest posiadanie własnego kawałka, jeszcze nie podłogi, ale ziemi, na której ta podłoga mogłaby w przyszłości powstać, ziemi, która by spełniała nasze wyobrażenie o własnym zielonym zakątku z dala od miejskiego zgiełku. Jak jednak znaleźć swoją krainę wiecznej szczęśliwości? Ponieważ ten etap migracji mamy już za sobą, a nawet udało nam się pomóc przyjaciołom znaleźć kawałek ziemi w sąsiedztwie, postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi doświadczeniami w tym względzie, a że tytuł bloga zobowiązuje, to opiszemy cała "akcję" po wojskowemu.
Fot. Akcja migracja

Punkt 1. Rekonesans
W dobie internetu wielu rozpoczyna swe poszukiwania od internetowych ogłoszeń sprzedaży nieruchomości. Naszym zdaniem to szukanie - używając "wiejskiej" metafory - igły w stogu siana.
Źródło: www.google.pl
Lepiej zacząć od znalezienia "swojej" wsi. Może od dawna jeździcie gdzieś na podmiejskie spacery, włóczycie się z psami po polach, a może jakaś wieś zauroczyła Was podczas odwiedzin u znajomych, rodziny... Jeśli odwiedza się jakieś ulubione miejsce od dłuższego czasu i o różnych porach roku, to już się o nim sporo wie, np. czy w sąsiedztwie nie ma jakiejś wielkiej fermy, a cicha zimą kraina "ożywa" wiosną hukiem quadów, ciężarówek skracających sobie drogę do pobliskiej żwirowni itp. W ogłoszeniach zazwyczaj o tym nie piszą :-) Warto też pooglądać sobie ulubioną okolicę z lotu ptaka (http://maps.geoportal.gov.pl/) przy okazji orientując się co do ilości i wielkości działek na danym terenie.

Punkt 2. Oznaczenie celu
Teraz trzeba znaleźć konkretną działkę, która jest "do kupienia". Radzimy przejrzeć nie tylko wybrane ogłoszenia (tu niestety wielu pośredników i jak to się mówiło dawniej, "spekulantów" :-), ale także np. oferty Agencji Nieruchomości Rolnych (wiele przetargów, zwłaszcza na mniejsze działki nadające się do zabudowy ma charakter nieograniczony - nie trzeba być rolnikiem), ale najważniejsze, co możemy doradzić, to udanie się do właściwego urzędu gminy i odnalezienie osoby odpowiedzialnej za tzw. gospodarkę nieruchomościami lub komendanta straży gminnej (tak, tak nie przesłyszeliście się). To jest wieś - tu "wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą", a już zwłaszcza człowiek, który od lat w urzędzie zajmuje się nieruchomościami potrafi być doskonale zorientowany kto "na jego terenie" przymierza się do sprzedaży kawałka pola, a nieraz i całego gospodarstwa. A może sama gmina właśnie sprzedaje działki... Jeśli trafimy na kogoś życzliwego, to może być to prawdziwa kopalnia informacji.

Punkt 3. Atak
Każdy szuka trochę czego innego i ma różne możliwości, nie będziemy więc wymądrzać się na co należy zwrócić uwagę przed zakupem i jak negocjować za sprzedawcą. Na pewno warto zorientować się, czy są szanse uzbrojenia terenu w energię elektryczną i wodę (Energetyka jest gotowa ciągnąć linię niemal wszędzie, ale uwaga na koszty; można próbować mieć własną studnię, ale nie wszędzie trafi się na dobrą wodę). Nie zaszkodzi też sprawdzić w urzędzie gminy, czy dla danego obszaru nie uchwalono miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (a jeśli tak, to jakie są jego postanowienia co do interesującego nas obszaru) albo, czy w okolicy nie jest planowana np. farma elektrowni wiatrowych (no chyba, że ktoś ma upodobanie do wiatraków na horyzoncie niczym Don Kichote z Manchy). Jeśli ktoś zamierza działkę zabudować lub rozbudować istniejącą już zabudowę, to zalecamy ostrożność przy kupowaniu działki położonej w szczerym polu z dala od innych domostw (może być problem z tzw. WZ'tką o ile dla terenu nie ma miejscowego planu).

Punkt 4. Triumf
Jak się wszystko uda, to - jak słusznie zauważyła jedna z naszych Czytelniczek - można kupować kalosze :-) 
Fot. Akcja migracja

6 komentarzy:

  1. Witajcie!
    Bardzo ciekawy i na pewno dla wielu pomocny wpis :)
    ps. A my czekamy na naszego podróżnika.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie nasze subiektywne spojrzenie na rynek nieruchomości wiejskich :)

      Co do Podróżnika, to trzymaliśmy i cały czas trzymamy kciuki za udaną podróż i szczęśliwy powrót.
      Wyściskaj Go proszę od nas jak tylko wróci.

      Spokojnej nocy!

      Usuń
  2. Dobrze, że w naszym przypadku był to właśnie przypadek bo gdybym miała przechodzić te wszystkie etapy, to bym chyba machnęła ręką. Ale kaloszy jeszcze nie mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalosze to był jeden z pierwszych naszych zakupów :-) ale to może dlatego, że mamy też sporą, miejscami podmokłą łąkę.
      Opisana "ścieżka" to oczywiście tylko jedna z możliwości. Czasem rzeczywiście los podsunie znienacka okazję i wtedy wcale nie trzeba cierpliwie dojrzewać do decyzji.
      Znamy też przypadek długich i bezowocnych poszukiwań wiejskiej działki do momentu, gdy przyjaciele trafili na właściwego człowieka, a potem sprawy potoczyły się szybciutko i raz dwa stali się posiadaczami działki w środku sosnowego lasu...

      Miłego wieczoru!

      Usuń
  3. Pani Agato
    Świetne rady. Wszystkie te etapy przeszliśmy i potwierdzamy. Nie wiem skąd, ale jakoś sobie wydedukowałam (błędnie), że macie Państwo już ten swój kawałek podłogi na wsi. W takim razie kalosze i do przodu. Przyjaciołom, działki w środku sosnowego lasu zazdroszczę.
    Pozdrawiam ciepło.
    Basia S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Basiu,
    Nasza "akcja" trwa już parę lat i dopiero niedawno pod wpływem Ekipy Dobrych Projektów postanowiliśmy opisać nasze przygody na blogu, stąd trochę tu będzie retrospekcji i zamętu z tego wynikającego :-)
    Na dziś stan jest taki, że kawałek podłogi (a nawet dachu) już rzeczywiście jest, tyle, że w stanie dość surowym. Pozostało go "nieco" wykończyć...
    Mamy tez zorganizowaną bezpieczną przystań w sąsiadów.

    A co do działki przyjaciół w środku lasu - jest niewielka, ale piękna, w dodatku na wzniesieniu z otwartym widokiem na zachód i rozległe łąki, tylko podczas wichur będzie tam trochę strachu :-)

    Pozdrawiamy serdecznie! Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń